Archive for the ‘indie rock’ Category

h1

Apollo Heights – „White Music For Black People”

12 marca, 2008

Debiut A Place To Bury Strangers pokazał, jak z wdziękiem i delikatnością rzeźnika można odnieść się do tematu shoegaze. Noisowe gitary rozdrapały zmysłowość My Bloody Valentine, a automaty perkusyjne zmiotły z powierzchni ziemi jej (poniekąd fałszywą) skromność. U Apollo Heights ekstrema uderza z innej strony. Przyznam, że dziś przedstawiam moich osobistych faworytów. Ten nowojorski zespół między wieloma gałęziami gitarowej alternatywy przędzie gęstą pajęczynę hipnotycznego shoegaze. Lecz wbrew pozorom, Apollo Heights zdecydowanie nie piszą kołysanek. Muzyce tej towarzyszy nieustanne, nerwowe napięcie, kojarzące się raczej z dynamiczną elektroniką. Takie stałe zawieszenie pomiędzy twardym rockowym rdzeniem, a miękkim eterycznym tłem, raz przywołuje skojarzenia z Massive Attack, innym razem z TV On The Radio. Najwięcej jednak miejsca zostawiono tutaj na dobre – OK, bardzo BARDZO dobre – odwołania do tradycji „Loveless”. Wyjątkowo zgrana, mocna sekcja rytmiczna i zwrotki pełne znakomitych wokali Daniela Chavisa, odważnie przebijają się przez leniwie przesuwające się, wszechobecne i wszechbrzmiące tło. Debiutancki album Apollo Heights nosi dający do myślenia tytuł „White Music For Black People”, lecz jego zawartość oraz postawa muzyków, dobitnie udowadnia, że muzyka nie uznaje różnic koloru skóry i pochodzenia etnicznego.

MySpace: http://www.myspace.com/apolloheights
Mp3 „Babytalkk”: rapidshare

h1

The Paper Cranes – „I’ll Love You Til My Veins Explode”

5 marca, 2008

W młodym popie krzyczą teraz Foalsi, The Ting Tings, Hadouken! czy Does It Offend You, Yeah?. I jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, w tym ekscentrycznym towarzystwie to The Paper Cranes byliby największymi dziwakami. Potwornie normalni, anachronicznie cisi, anemicznie sympatyczni. Na tanecznych parkietach podpieraliby ściany, a na udział rankingach na największą nadzieję roku nie pozwoliłaby im nieśmiałość. O tej piątce Kanadyjczyków było przez chwilę głośno w 2006 roku, zaraz po wydaniu ich debiutanckiego singla. „I’ll Love You Til My Veins Explode” brzmiał jak napisana przez szczęśliwie naiwnych kochanków popowa impresja na temat wszystkich z „69 Love Songs” Magnetic Fields. Dlaczego jednak wracam do kawałka sprzed dwóch lat? Po pierwsze – z okazji niedawnej premiery „Halcyon Days”, perwszej „dużej” płyty The Paper Cranes. Po drugie – „I’ll Love You Til My Veins Explode” nie postarzał sie ani trochę i na krążku otrzymał mocne wsparcie innych kompozycji. Po trzecie – bo wiosna idzie i czas w końcu rytmiczne poklaskać.

MySpace: http://www.myspace.com/thepapercranes
Mp3 „I’ll Love You Til My Veins Explode”: strona oficjalna

h1

Artefacts for Space Travel – „Recoop”

2 marca, 2008

Czy rok 2008 będzie należał do wytwórni Stolen Recordings jeszcze bardziej, niż należał do niej 2007? SR puściła niedawno z łańcucha album „Little Death” Pete and The Pirates, który nie dość że czule pokąsał słuchaczy, to i zdążył połasić się krytykom. Ofensywa wytwórni zdaje się dopiero zaczynać, bo oto trzymają w zanadrzu takie skarby jak wspomniane kiedyś Screaming Tea Party i Artefacts for Space Travel. Ten ostatni, trzyosobowy skład rewitalizuje wczesne rockowe lata ’90 i psuje je na XXI-wieczną manierę „everything goes”. Nagrania niby podobnie złożone i przemyślane, ale wokale jakby nieustannie na wydechu, gitary jakby przestrojone, całość jakby surrealistyczna. Jakby Artefacts for Space Travel miało ambicje stać neurotycznym Pavement naszych czasów.

MySpace: http://www.myspace.com/artefactsforspacetravel
Mp3 „Coop”: rapidshare

*Po chwilowej przerwie w dostawach, od następnego tygodnia uaktualnienia w każdy poniedziałek, środę i piątek. Będzie miło, jeżeli w komentarzach będziecie dzielić się z nami swoimi wrażeniami z odkrytych przez Was muzycznych terenów!*

h1

Mono In VCF – „Masha”

12 lutego, 2008

Z ubiegłorocznym debiutem Howling Bells wiązałem wielkie nadzieje. Tu i ówdzie pisano o nim w kontekście głębii My Bloody Valentine czy szlachetnego popu Mazzy Star. Po wydaniu płyty okazało się jednak, że Howling Bells zostawili kilka pustych linijek w notatce, w której miałem opisać jak marzenia przekładają się na rzeczywistość. Dlatego też mocno trzymam kciuki za amerykańską formację Stereo In VCF. Debiutancki album tego pięcioosobowego zespołu dostępny był legalnie w Internecie już w ubiełym roku, lecz z półek sklepowych można ściągnąć go dopiero teraz. Coś, co kiedyś było albumem, a dziś jest już tylko „nośnikiem fizycznym” ukazało się w sklepach dokładnie tydzień temu. Mono In VCF tworzą posępnie romantyczny, shoegazerowy pop inspirowany nagraniami Trespassers William, Mazzy Star czy The Sundays. Kojący, gładki ale mocny wokal Kim Miller roztapia się w atmosferycznych klawiszach, czule drażnionych przez gitary, co miejscami tworzy nawet nastrój chylący się ku psychodelii. Łatwo się zapomnieć, zatracić, zasłuchać. Jarvis Cocker wybrał ich jako swój support podczas ubiegłorocznych koncertów w USA. No cóż, on wie, co dobre.

MySpace: http://www.myspace.com/monoinvcf
Mp3 „Masha”: rapidshare

h1

The Bowmans – „On The Road”

7 lutego, 2008

Gdzieś w połowie drogi między Cat Power a CocoRosie odnalazłem skromne i śliczne bliźniaczki Bowman. Zanim siostry Sarah i Claire wtopiły się w artystyczną bohemę Nowego Jorku, w rodzinnym domu dostały porządną lekcję historii amerykańskiej muzyki. Gospel, country, folk, bluegrass. Rdzenne rytmy czarnej i białej Ameryki wyczytać można teraz między wierszami ich twórczości oznakowanej jako The Bowmans. Jeżeli to – jak mówią szufladki – anti-folk, to jest to najbardziej folkowy anti-folk jaki poznałem. Harmonijka ustna, wiolonczela, klawisze, miękki, aimee-mannowy wokal, a w dalekim tle liczne zabawki-przeszkadzajki. A i tak siostry Bowman najbardziej dają się lubić za szczerą radość z najmniejszych życiowych przyjemności oraz pogodny dystans do porażek i innych złośliwości rzeczy martwych.

MySpace:  http://www.myspace.com/thebowmans
Mp3 „On The Road”: rapidshare